Jak większość z Was wie z mojego fanpage na facebooku, tym razem nasza buba nr 2 postanowiła pobyć w moim brzuchu nieco dłużej niż wszyscy zakładali. Robiło się to bardzo frustrujące, tym bardziej, że liczyłaś na poród wcześniej lub w terminie..A tu taka niespodzianka. Część z Was również wie, czytając mój fanpage, że od 35tygodnia córa była ułożona pośladkowo. Rzekomo miała czas się odwrócić do 37tygodnia, ale kiedy ten czas się zbliżał, nadal na nic się nie zapowiadało. Zaczęliśmy więc działać.
Pierwszym sposobem na odwrócenie bubci była termopunktura cygarem MOXA, zaproponowana przez moją położną. Brzmi dziwnie, przynajmniej u mnie tak było, bo nigdy nie słyszałam o czymś podobnym. Nie przypuszczałam, że może jeszcze coś mnie zaskoczyć w Berlinie - a jednak. O cygarze moxa, możecie poczytać w "internetach" przy pomocy "wujka GOOGLE". A tym czasem coś o terapii. Moksoterapię stosuje się między innymi podczas ciąży, aby skłonić dziecko do prawidłowego ułożenia się w łonie mamy. Skutkuje to ponoć aż w 80%. Polega ona na ogrzaniu cygarem jednego punktu UB67, który znajduje się na stopie w najmniejszym paluszku. Dzięki temu uwalniają się hormony ciążowe, które prowadzą do delikatnych skurczy ciążowych, a w rezultacie do większej aktywności dziecka. U mnie ten zabieg został wykonany dość późno bo w 36tygodniu i być może dlatego też to nie poskutkowało. W każdym razie ja się nie poddawałam i szukałam dalej.
Drugim sposobem były ćwiczenia również zaproponowane przez położną.
=> pierwsze było z wykorzystaniem piłki do ćwiczeń, na której siadamy i okrężnymi ruchami poruszamy biodrami (10 razy w jedną stronę i 10 razy w drugą stronę; to ćwiczenie wykonywałam raz dziennie
=> drugie polegało na unoszeniu miednicy wyżej niż żołądek, tzn. leżymy na plecach, a pod pupę podkładamy kilka poduszek; w takiej pozycji pozostajemy na około 10minut (jest to BARDZO niekomfortowa pozycja, a ja miałam zbyt duży ucisk na klatkę piersiową i wrażenie, że nie mogę oddychać)
=> trzecie, chyba najbardziej przyjemne, to przykładanie słuchawek do dolnej partii brzucha, w których brzmi spokojna muzyka; ale i to nie zwabiło naszego uparciucha do przemieszczenia główki w tamtym kierunku
Kiedy wszystko zawodziło, postanowiłam udać się do szpitala, w którym byliśmy zameldowani na poród, i tam zasięgnąć konsultacji z lekarzem. Po wykonanym USG lekarz stwierdził, że nie ma powodu do obaw i że poród pośladkowy w moim przypadku jest jak najbardziej możliwy. CO?! PORÓD POŚLADKOWY?! W tamtym momencie zbladłam. Oczywiście miałam prawo do wyboru cesarskiego cięcia, ale chciałam go uniknąć w najmniej inwazyjny sposób. I wiecie co? Po konsultacji z dwoma lekarzami byłam w stanie na 80% podjąć się tego, aby urodzić "pośladkowo". Wytłumaczyli mi to tak skrupulatnie, tak dokładnie i tak jakoś "po ludzku", że rzeczywiście "nie taki diabeł straszny" się zapowiadał. Tym bardziej, jak mi cały czas powtarzano, dziecko jest odpowiednich gabarytów no i w końcu to jest moje drugie dziecko. Przy każdym porodzie jest ryzyko komplikacji i to właściwie dało mi do myślenia. Ale nadal nie byłam tego do końca pewna. Czułam się nieswojo z tą całą sytuacją. Czułam się zagubiona w swoich myślach, bo nie wiedziałam już co jest lepsze dla dziecka. O "cesarkach" w Berlinie nie mówi się zbyt dobrze wśród lekarzy. Kobiety są mocno uświadamiane w tym, że cesarskie cięcie nie jest do końca najlepszym wyjściem, chyba że rzeczywiście innego wyboru nie ma. Strach i skołowanie - to w tamtym momencie czułam.
Na pewnym forum na facebooku, dziewczyny zasugerowały mi konsultacje z dwoma lekarzami w Berlinie, którzy się specjalizują typowo w takich przypadkach. Ba! Nawet zasugerowały mi szpital, którego mocną stroną są właśnie porody pośladkowe <<<HAVELHÖHE>>>. Konsultacja miała na celu pomoc w odwróceniu dziecka będącego jeszcze w brzuszku. Po niemiecku nosi to nazwę "Äußere Wendung". Widziałam coś takiego kiedyś na jakimś filmiku i wydało mi się to całkiem interesujące. Ale nigdy nie przypuszczałam, że może to spotkać również mnie. Najgorsze było to, że konsultując to rozwiązanie w pierwszym szpitalu, w którym potencjalnie miałam rodzić, nasłuchałam się przeróżnych rzeczy typu:
- może to wywołać przedwczesny poród i na 90% może skończyć się to cesarskim cięciem (sala miała już być przygotowana w razie czego)
- wykonują to tylko z pomocą leków rozluźniających mięśnie macicy
- nie ma gwarancji, że dziecko się obróci
- wykonuje to lekarz położnik w asyście jeszcze jednego lekarza
No, ale postanowiłam spróbować i przynajmniej udać się na konsultacje do jeszcze jednego lekarza. Tak więc wybrałam się do Charite Mitte, w którym to pracował drugi polecany do tego "zabiegu" lekarz. Udało mi się umówić do niego na wizytę w dość krótkim czasie, pomimo iż wizyta nie była wcześniej brana pod uwagę. W każdym razie stawiliśmy się z mężem w wyznaczonym terminie. Szpital zrobił na mnie mega pozytywne wrażenie tak jak i położne, które nas przyjmowały.
Lekarz przyjął nas po około godzinie no i zaczęły się rozmowy. Analizował wszystko: masę ciała dziecka, położenie, moje samopoczucie, ilość wód płodowych itp.. Był bardzo dokładny i sprawiał wrażenie niesamowicie kompetentnego specjalisty. Po wszystkich informacjach i szczegółach, których mi udzielił, nie denerwowałam się wcale. Miałam wrażenie, że ten lekarz wie co będzie robił i co najważniejsze wie JAK to wykonać. Nie zastanawiając się długo podjęliśmy z mężem decyzję, że spróbujemy odwrócić malucha. Cały ten proces był bez żadnych leków, żadnej sali do porodu w razie czego nie było (ryzyko wystąpienia skurczy to mniej niż 0,05%!), wykonywał to sam bez żadnych innych lekarzy i nie musiałam być na czczo, co sugerował również poprzedni szpital. Powiem Wam jedno - takich lekarzy jest już bardzo mało. Lekarz w 100% z powołania, chcący pomóc pacjentkom i wczuwający się w to co robi. Wszystko trwało tylko 3 minuty! Było to trochę niekomfortowe i pod koniec odczuwałam lekki ból, ale było warto. Malutka bez problemu się odwróciła! I została w tej pozycji aż do porodu :) Byłam przeszczęśliwa, że wszystko udało się tak, żebym mogła urodzić naturalnie. Oczywiście na koniec zabiegu, zapytałam się o możliwość zapisania się do tego szpitala i mi nie odmówiono :) Po wszystkim wykonano mi jeszcze kontrolne KTG no i mogłam w tym samym dniu pomaszerować do domu.
Także moje drogie. Jeśli tak jak ja będziecie miały ten sam problem z ułożeniem dziecka, polecam Wam udać się na wizytę do tego lekarza. Jest z nim mnóstwo filmików na youtube, które zamieszczają pacjenci. Jeden z nich możecie zobaczyć tutaj <<<KLIK>>>. I możecie mi wierzyć, że moja mina na koniec była identyczna jak u tej kobiety z filmiku ;). A co najważniejsze NIE SŁUCHAJCIE INNYCH tylko tego, co podpowiada Wam serducho. Bo matka zawsze wie, co jest najlepsze dla jej dziecka. Instynkt macierzyński budzi się już w ciąży :)